Inwestowanie w akcje spółek dywidendowych – alternatywa dla nieruchomości?
W naszym kraju niesłabnącym zainteresowaniem cieszy się zakup mieszkań pod wynajem – nic dziwnego, bowiem oprócz stałego dochodu z comiesięcznego czynszu pozwala na przechowanie w czasie wartości zainwestowanego kapitału, a nierzadko także na odsprzedaż ze znacznym zyskiem. Jednak również i ta branża nie jest odporna na wstrząsy, co udowodnił koronawirus. Czy istnieje jakaś sensowna alternatywa?
Inwestycje w spółki dywidendowe – rozwiązanie godne zainteresowania?
Dlaczego można powiedzieć, że spółki dywidendowe mogą stanowić alternatywę dla zakupu nieruchomości pod wynajem? Ponieważ zachodzi pomiędzy nimi naprawdę wiele podobieństw. Jedne i drugie pozwalają na osiąganie stałych (miesięcznych, kwartalnych lub rocznych) zysków „wypracowywanych” przez posiadane aktywo. W przypadku mieszkań zyski pochodzą z czynszu, którego wysokość zazwyczaj oscyluje pomiędzy 5 a 8% wartości obiektu, a w przypadku spółek dywidendowych z wypłacanej dywidendy, czyli udziału w zyskach spółki, która może być wypłacana co miesiąc, kwartał albo rok. Jej wysokość może być bardzo zróżnicowana – od mniej niż jednego procenta rocznie, aż do ponad 10, w przypadku okazyjnego nabycia papierów spółki o naprawdę solidnych fundamentach i mocnej sytuacji rynkowej. W jednym i drugim przypadku wartość posiadanego aktywa może rosnąć pomimo wypłacanych w międzyczasie zysków – opłat za wynajem czy dywidend (warto jednak mieć na uwadze, że bezpośrednio po jej wypłacie wartość akcji jest pomniejszana o jej wysokość). Atrakcyjnie usytuowane mieszkanie zapewniające wysoką rentowność średniorocznie zyskuje kilka procent na wartości – i nie inaczej jest na przykładzie dobrych spółek dywidendowych.
Dlaczego więc pomimo tylu podobieństw warto rozważyć inwestowanie w akcje spółek wypłacających dywidendy jako sensowną alternatywę dla inwestycji w nieruchomości lub jako uzupełnienie zdywersyfikowanego portfela? Z kilku powodów. Jednym z nich jest znacznie niższy próg wejścia – o ile na nabycie mieszkania trzeba wygospodarować 300, 400 czy 500 tysięcy złotych, o tyle papiery spółek można nabyć za nawet kilkanaście złotych. Oczywiście zyski będą adekwatnie niższe, niemniej systematyczne powiększanie portfolio może okazać się bardzo skuteczną strategią inwestycyjną. Innym powodem, dla którego warto przemyśleć taki ruch, jest znacznie większa możliwość dywersyfikacji – geograficznej i branżowej. O ile w przypadku nieruchomości nabycie kolejnego obiektu w innym kraju czy o innym przeznaczeniu oznacza konieczność wyłożenia kolejnych setek tysięcy złotych, tak zdywersyfikowany portfel można zbudować, dysponując sumami wielokrotnie niższymi – w ofercie właściwie każdego brokera znajdują się papiery spółek z tzw. emergy markets (np. Polska, RPA, Brazylia, Argentyna, Rosja czy Turcja), jak i z rynków rozwiniętych (jak USA, Japonia, Niemcy, Kanada, UK, Francja czy Australia), z branży finansowej, naftowej, samochodowej, deweloperskiej czy usługowej. Znacznie większa jest ponadto płynność – akcji można pozbyć się w ciągu kilkunastu sekund, czego nie sposób porównać do sprzedaży mieszkania, podczas której czeka się nie tylko na klienta, ale również na odpowiedź jego banku, co niekiedy potrafi trwać tygodniami.
Rozwiązanie bez wad?
Oczywiście nie można powiedzieć, że spółki dywidendowe to inwestycja idealna, a kupione aktywa mogą tylko przynosić zyski. Akcje są znacznie bardziej płynne i zdecydowanie szybciej tracą na wartości w czasie gwałtownych wydarzeń rynkowych – wystarczy przypomnieć sobie tąpnięcie w marcu 2020, w czasie, którego indeksy osunęły się o kilkadziesiąt procent, podczas gdy mieszkania niezauważalnie wręcz potaniały. Dla osób niedoświadczonych na rynkach finansowych może to być nie lada stresujące, choć z czasem nabywa się odporności psychicznej na krótkoterminowe wahania cen. Inwestowanie w akcje spółek płacących dywidendy nie daje gwarancji, że będzie ona nadal wypłacana – choć istnieje tzw. indeks dividend aristocrats, zawierający spółki nieprzerwanie dzielące się zyskami od 25 lat, to trzeba mieć na uwadze, że może się to w każdej chwili zmienić, np. jeśli dojdzie do gwałtownego pogorszenia uzyskiwanych przez firmę wyników. W Polsce do championów można zaliczyć spółki Dębica, Asseco czy Dom Development, na uwagę zasługuje także KGHM, Orlen czy PZU. Posiadanie ich papierów nie oznacza bynajmniej braku ryzyka – decyzja o zaprzestaniu dzielenia się zyskami może zapaść bowiem na poziomie politycznym i nie mieć zbyt wiele wspólnego z czynnikami ekonomicznymi.
Mieszkanie czy akcje?
Co więc wybrać, mając dostępne środki do zainwestowania? Oczywiście odpowiedź na to pytanie nie jest jednoznaczna. Nieruchomości to od lat store of value, czyli aktywo o niewielkich wahaniach cen, pozwalające na długotrwałe przechowanie wartości. Akcje z kolei podlegają większej zmienności, co może być korzystne, o ile uda się odpowiednio zbudować portfolio. Prawdopodobnie nie powinno się więc stawiać ich jako alternatywy, lecz jako uzupełniające się składniki dobrze ułożonego portfela inwestycyjnego.